niedziela, 13 lipca 2014

Louis Tomlinson #4

Wstałaś bardzo wcześnie rano. Była już 06:45, a i tak zaspałaś pół godziny. Twój szef był bardzo, ale to bardzo wymagający. Szybko ubrałaś się w białą bluzkę, spódnicę i czarną marynarkę. Poszłaś do łazienki, aby zrobić sobie lekki makijaż i uczesać włosy. Zerknęłaś na zegarek, była 07:05. Nie zdążysz już zjeść śniadania. Weszłaś tylko do sypialni, zerknęłaś na Louisa, który jeszcze słodko spał, dałaś mu buziaka i wyszłaś z domu zakładając czarne szpilki.
*
11:00. W brzuchu świdrowało ci z głodu. Ale nie było mowy o przerwie nawet na małą przekąskę. A kończyłaś dopiero o 20:00. Jak tak można traktować ludzi? Miałaś jeszcze stertę teczek do uzupełnienia.
*
Wyszłaś z przeszklonego biurowca. Była dokładnie 20:30. Padałaś z nóg, a jeszcze do tego chciało ci się jeść. Wróciłaś do domu.
- Louis, już jestem! - krzyknęłaś z progu z ulgą ściągając buty. Weszłaś do salonu połączonego z kuchnią. Twój chłopak stał przy kuchence i zalewał herbatę.
- Witaj kochanie. - powiedział i dał ci buziaka. - Zrobiłem ci ciepłą herbatkę. Taką jaką lubisz.
- Dziękuję ci. Zaraz coś zjem i będę pracować.
- Jak to pracować? Czy ty siebie słyszysz?
- Spokojnie to mało roboty. Zajmie mi to mało czasu.
- Na pewno?
- Tak, nie martw się. A jak tam nagrania do You & I?
- Dobrze, tylko Liam był jakiś przygnębiony.
- Szkoda mi go.
Rozmawialiście ze sobą jeszcze długo. Tommo zmęczony poszedł spać, a ty zostałaś i wyjęłaś 8 grubych teczek i zaczęłaś je wypełniać zapominając o jedzeniu. Skończyłaś gdzieś o 1 nad ranem i poszłaś spać. Spałaś 5 godzin i znowu to samo. Każdego ranka to samo. Tyle, że teraz zdążyłaś zjeść bułkę z Nutellą.
*
Szłaś korytarzem, zaniosłaś swojemu szefowi całą robotę i usiadłaś przy biurku. Twoja sielanka nietrwała długo, ponieważ dostałaś następne teczki. Kolejny ciężki dzień...
*
Nacisnęłaś klamkę drzwi wejściowych do mieszkania. Weszłaś, zrzuciłaś buty z stóp i weszłaś do salonu rzucając torbę na kanapę.
- Cześć, jak tam w pracy? - spytał szatyn czytając jeden z kolorowych magazynów. Popatrzyłaś się na niego. Obraz przed oczami zaczął ci się rozmazywać. Poczułaś, że lecisz w dół. Usłyszałaś tylko krzyk chłopaka jakby z oddali. Uderzyłaś głową o podłogę i nastała ciemność.
*
Obudziłaś się z strasznym bólem głowy. Otworzyłaś oczy, ale obraz był strasznie rozmazany. Ujrzałaś tylko zarys jakiejś postaci, ale byłaś pewna na 100%, że to Louis.
- Co się stało? Gdzie jesteśmy?
- W domu. Gdy wróciłaś z pracy zemdlałaś. Podejrzewam, że z wycieńczenia.
- Wcale nie. - skłamałaś.
- A co może jesteś w ciąży?
- Nie, bo się nie starasz. - powiedziałaś. Szatyn się zarumienił.
- Widzę co się z tobą dzieje. Boję się.
- Nie masz o co naprawdę.
- Mam. Nie dyskutuj ze mną. Od jutra kończysz tę robotę koniec kropka.
- Ale nie chcę, żebyś tylko ty pracował.
- Mam dla ciebie robotę i to bardzo przyjemną.
- Niby jaką?
- Menadżerka One Direction, odpowiada? - powiedział, a ty popatrzyłaś się na niego jak na wariata. - 
 - W porządku? Zapytał lekko zdziwiony twoją reakcją.
- Tak, tak emm zaskoczyłeś mnie.
- To zastanów się i odpocznij. - powiedział wstając z łóżka i wychodząc z pokoju.
Zdecydowałam. Myślę, że nie mam wybory a poza tym to może być fajna zabawa. Przynajmniej cały czas mam na obserwacji mojego chłopaka.
Raz się żyje.

Jeśli przeczytałaś proszę SKOMENTUJ to dla mnie naprawdę ważne:)

piątek, 11 lipca 2014

Niam (Niall Horan + Liam Payne) + 18 #3

Była noc. Jasnowłosy blondyn o imieniu Niall, pałętał się jak zwykle po ciemnych uliczkach Londynu. Patrząc się w dół szedł przed siebie. Był ubrany w białe leginsy oraz długą, białą  luźną bluzkę z nadrukiem oraz białą czapkę z daszkiem. Przemierzając oświetloną uliczkę Londynu rzuciło Mu się w oczy odbijające się światło w kałuży. Pośpiesznie przeniósł Swój wzrok na źródło światła, przy latarni stała banda chłopaków, trochę starszych od blondyna, byli ubrani cali na czarno, makijaż też mieli mocny i czarny , wyglądało to bynajmniej jak spotkanie jakiejś sekty. Jeden z nich bawił się pistoletem obracając go na palcu. Niall odwrócił się i nerwowo zaczął truchtać w stronę domu. Niestety grupa zauważyła przestraszonego chłopca i szła w jego kierunku. krzyczeli do niego by się zatrzymał ale On udawał że nie słucha i szedł dalej coraz bardziej się lękając . W pewnym momencie dostrzegł iż słowa są coraz bardziej wyraźne i głośniejsze , wtedy zaczął biec, był w parku w którym nie ma oświetlenia a gwiazdy były za chmurami, jedyne co się lekko przebijało przez ciemne chmury to księżyc. Chłopak zaczął nerwowo się rozglądać we wszystkie strony. Po czym zdał się na instynkt ... Schował się w krzaki. (Mądre wiem XD). Skulił się jak bezbronne małe dziecko i czekał aż sobie pójdą. Słyszał ich każdy krok, każde słowo, teraz nawet czuł oddech jednego z nich... Z-zaraz?! znaleźli go?!
-Witaj mały.- Chłopak odezwał się do blondyna, odwrócił swój wzrok w stronę przystojnego, starszego od siebie mężczyzny. Z oczów ciekły łzy.
-Z-Zostawcie mnie!- Krzyknął bezradny przesuwając się po ziemi w głąb krzaków. Nie miał siły już uciekać. Był wyczerpany strachem i łzami, teraz tylko mógł czekać aż go ktoś uratuje.
-A teraz zamknij się szmato i wstań puki jestem miły. - Serce zaczęło walić mu coraz szybciej, a pistolet znalazł się tuż przy jego skroni, czuł się jakby miał zaraz zemdleć.
-C-co ze mną zrobicie?- zapytał szeptem przez łzy. Nagle przybliżył się do jego twarzy i szepnął mu do ucha:
-Co tylko zechcemy. Poza tym... Jestem Jai.- Złożył krótki pocałunek na ustach Niall'a.
-Proszę, ZOSTAWCIE MNIE! - Krzyknął z całych swoich sił.
-Jak się nie zamkniesz to Ci odstrzelę łeb dziwko! - Blondyn zamilkł, słychać było tylko łkanie małego Niall'a-. Chłopak zamknął oczy, po czym zaczęli go kopać i bić. Stracił przytomność... Widział ciemność, był pewien że nie żyje. Słyszał jakiś głos, ale nic nie zrozumiał, ani słowa, słowa które są wypowiedziane w obcym języku dla chłopaka. Był po prostu za słaby by coś zrozumieć. w Jego głowie była pustka... Nicość, nicość której za wszelką cenę próbował się pozbyć, odtworzyć jakieś wydarzenia, cokolwiek sobie przypomnieć - nic. Nawet nie mógł się ruszyć. Leżał. Leżał i czekał. Po jakimś czasie udało mu się otworzyć oczy. Widział zarys człowieka. Przypomniał sobie wszystko, wszystko co się stało. Na te myśli nerwowo odskoczył od chłopaka i znów zaczął płakać.
-N-nie bój się! Siedzimy w tym razem. Jestem przy Tobie!- Powiedział cicho.
-J-ja się boję - Spuścił wzrok na dół, jak zwykle...
-Ja też. Wiesz? - nieznajomy uśmiechnął się trochę, choć nie było mu łatwo.- Jestem Liam,Liam Payne . A Ty?
-Niall, Niall Horan. - Powiedział prawie niesłyszalnym głosem.
-A więc Niall. Wydostaniemy się. - Słowa nie miały w sobie nadziei, nic nie znaczyły, po jego tonie mógł się domyślać że będzie się coś działo, nie mylił się.
-Długo tu siedzisz?
- Nie wiem ale pewnie ze dwa dni-Gadali tak cały czas, polubili się, a Blondyn nawet coś do niego poczuł, mimo iż było ciemno ale gdy z okna z kratami czasem padało słońce na jego bladą i przemęczoną twarz, jego brązowe włosy lśniły i były ułożone w nieład. Siedzieli już tam z parę dni...
-Jestem zmęczony... Prześpię się.- Powiedział. Po paru minutach zjawił się chłopak, już zwyczajnie ubrany i z lekkim make up'em. Pociągnął Niall'a za pokrwawioną rękę na co on krzyknął z bólu.
-Teraz się Tobą zajmę mały. - Horan zaczął się panicznie bać.
-C-co się dzieje?! Liam?! Co jest?!- Zaczął panicznie krzyczeć.
-Ja- Ja przepraszam, nie mogę Ci pomóc.- Niall uronił kilka łez i spuścił głowę na dół. Myślał że już po nim, że zaraz umrze, już nigdy nie zobaczy nikogo.
 Weszli do... Sypialni?
-C-co ode mnie chcecie?!
- Domyśl się.- Na twarzy starszego pojawił się szyderczy uśmiech- Rozbierz się.
-C-co?!
-Tak, dobrze słyszałeś, rozbierz się. 
-J-ja... Dobrze- Rozebrał powoli koszulkę po czym wahając się chwilę ściągnął spodnie spalając się ze wstydu. Już miał rozbierać bokserki ale starszy mu przeszkodził.
-Poczekaj, aż tak się napaliłeś? Hah, ciesze się. Podejdź tu. - Jak kazał tak zrobił.-usiądź - wskazał na swoje kolana. Gdy usiadł nie marnował ani chwili. przyssał się do ust młodszego, to był długi, namiętny pocałunek , później przeszedł na szyję po czym zaczął całować obojczyki lekko przygryzając je. Niall jęknął z bólu.
-Czyżby Ci się spodobało?- szepnął do jego ucha . Znów zaczął go całować a ręką drażnić jego sutki. na chwile przestał i spojrzał w przerażone oczy Blondyna. Jego strach go podniecał. - Dalej- Niall zrobił pytającą minę .- kontynuuj - Spojrzał na jego bokserki i przejechał paznokciem po wypukłym materiale.Horan zacisnął oczy , ale posłusznie zdjął bokserki .

-Wstań- Bał się, tak cholernie się bał. Poczuł jak jego sprawny język zajmuje się jego penisem.
- P-proszę nie! - Od czasu do czasu zataczał małe kółeczka na jego żołędziu. głowę odchylał w tył i przód, coraz mocniej. - J-Ja nie- nie wytrzymam! Ah! Liam! - Sperma poleciała na twarz Prześladowcy ten zaś zaśmiał się.
- No proszę, proszę, chwilę go widziałeś a już się zakochałeś? Hmmm... Ciekawe co na to powie... Ale wiedz, jesteś tylko mój! Do końca twojego krótkiego życia, nigdy Cię nie puszczę! -Teraz sam zdjął szybko ubrania i podniósł blondyna zanosząc go na łóżko, wziął sznur i związał jego nogi oraz ręce, związał też usta. - Już nigdy nie wymówisz jego imienia. NIGDY . - Wziął nóż który leżał obok i zaczął ranić jego brzuch, nogi, ręce, twarz , na chwilę przestał i patrzył się na swoje dzieło, na wszystkie świeże rany, siniaki zrobione wcześniej-a teraz Cię rozciągnę- włożył w niego nóż i wyciągnął, powtarzał to parę razy, aż nie zaczęła obficie lecieć krew. było słychać stłumione jęki chłopca.- Jesteś chyba już gotowy, prawda?- schylił się i szepnął mu prosto do ust.
Czarny rozwiązał sznur który trzymał jego spuchnięte nogi. Uniósł je do góry i brutalnie wszedł w chłopaka. Poruszał się w przód i w tył coraz mocniej. Po paru większych pchnięciach doszedł , upadł na pokrwawiony brzuch Niall'a który zemdlał.
-Teraz z Tobą skończę.- wstał i wziął ponownie nóż, tym razem bezlitośnie poderżnął mu gardło. To koniec.
                                     ***
Porywacz poszedł do pokoju w którym siedział zrozpaczony Liam.
-Witaj.- Na jego widok zaczął płakać jeszcze bardziej, jego ubrania były całe pokrwawione, on cały... Cały był we krwi, mógł się już domyślać że to była krew młodszego.
-C-CO TY MU ZROBIŁEŚ?!
-Mówiłem Ci, go już na tym świecie nie ma.
- TY POTWORZE!
-Czyżbyś Ty też się zakochał? Pragnę powiedzieć Ci iż krzyczał Twoje imię w czasie naszego wspólnego seksu.- Liam zaniemówił, nie spodziewał się że ktoś odwzajemni jego uczucia, a przynajmniej odwzajemniał...
-A Ty go zabiłeś...
-Myślałeś że nie wiem?! Że nie wiem w jaki sposób na siebie patrzycie?! Teraz to bez znaczenia. Nie ma go. A Ty? Co mi po Tobie? Spieeerdaaalaj gościu...- Liam zerwał się i wybiegł z ciemnego pomieszczenia, szukał sypialni, gdy ją znalazł odział lekko trupa i wziął go na barana ,biegł w stronę wyjścia. Była noc a on biegł, biegł z nim dalej, tak bardzo się bał, bał że ich znajdą, po godzinie wędrówki opadał z sił, zaczął kopać dół, gdy był na miarę wysokiego, szczupłego chłopca włożył go tam, ostatni pocałunek... Złożył soczysty pocałunek na jego zimnych już ustach.
-Mówiłem że się wydostaniemy... Będę z Tobą...

Jeśli przeczytałaś proszę SKOMENTUJ to dla mnie naprawdę ważne:)

wtorek, 8 lipca 2014

Harry Styles #2

Poniedziałek. Najgorszy dzień w tygodniu, zwłaszcza dla ucznia. Koniec weekendu, powrót do szkoły. W końcu, we Wtorek przychodzi akceptacja, jednak… nie rekompensuje to pierwszego dnia tygodnia. Nigdy nie lubiłaś tych dwudziestu czterech godzin. Właśnie w ten nieszczęsny dzień miałaś dziewięć przedmiotów. Matematykę, niezbędną do funkcjonowania… według nauczycieli. Angielski, geografię, wf, muzykę… Dodatkowy Polski, byś nie zapomniała swego ojczystego języka. Najbardziej jednak ubolewałaś nad chemią i fizyką. Były to dwa, znienawidzone przez Ciebie przedmioty. Nie chodziło o ich treść. Przedmioty same w sobie nie były takie złe, jednakże nauczyciel je prowadzący był beznadziejny. Nie dość, iż nie umiał tłumaczyć o co w ogóle chodzi, to jeszcze zrobił wszystko, by Was upokorzyć i wstawić słabe oceny. Niestety, ta sama nauczycielka uczyła Twoją klasę aż trzech przedmiotów. Chemię, fizykę i technikę. Pomimo tego, była to jedna z lepszych szkół.
Zawsze uważałaś, iż masz szczęście, ponieważ do Twojej klasy chodził również Harry z zespołu ONE DIRECTION. Niedawno przeżył swój debiut, a już był sławny. Przynajmniej w całej szkole, nie dali o tym zapomnieć. Wszystkie dziewczyny się w nim podkochiwały. Starsze, tak samo jak i młodsze. On jednak wydawał się nie być tym zainteresowany. Każda, dosłownie każda mogła być jego, a on z tego nie korzystał. Chłopcy mówili, że jest głupi i ślepy. Nie mniej jednak urzekł Cię tym. Nie rozumiałaś, jak udało mu się przezwyciężyć lęk i wystąpić na scenie. Przecież on był taki nieśmiały… Nigdy nie lubił, gdy o nim mówiono. Ciekawe… Miał talent, to na pewno. Nigdy byś jednak nie pomyślała, że będzie „gwiazdą” , rozchwytywaną przez miliony fanek na całym świecie. Dzień po dniu, stawał się coraz sławniejszy. Nie zauważyłaś, by był z tego powodu szczególnie szczęśliwy, ani zdołowany. Jakby zupełnie go to nie obchodziło. Słyszał szepty i rozmowy na jego temat. Przez większość przerw chodził zawstydzony, lub siedział sam w kącie, nie chcąc rozmawiać o sobie. Każdy tylko pytał ” Jak to jest ?” ” Przecież tak cudownie jest być celebrytą… Dlaczego się nie cieszysz ?”
Tego dnia nie było wyjątku. Na każdej przerwie próbował się schować, by nie być na ustach wszystkich. Wiedziałaś, że on po prostu nie chce być tematem numer jeden. Na szczęście dzisiejszym głównym wątkiem było zachorowanie tylu nauczycieli. Nie było ani pani od Angielskiego, ani w-f’u, ani geografii, a co najlepsze, nie było również pani od Fizyki i chemii. Każdy się cieszył z tegoż faktu. Tylko żeńska część klasy nie miała wychowania fizycznego, jednak nie przeszkadzało im to. Chłopcy na pewno by protestowali, bo to przecież najlepszy przedmiot… ale dziewczyny takich problemów nie mają. Za to miałyście zastępstwo z panią od biologii. Oglądałyście dramę. Pani uznała, iż nie ma sensu robić kolejnego tematu, gdyż połowy klasy nie było. Zamiast Angielskiego mieliście Polski. Oczywiście Ty się cieszyłaś, gorzej z resztą klasy. Geografię zamienili na muzykę… Drugą w ciągu tego dnia. Najbardziej ucierpiał na tym Harry. Widziałaś jego smutny, jak i zawstydzony wyraz twarzy. Pani zachowywała się jak szalona fangirl’ka. Ciągle go tylko chwaliła i kazała śpiewać. Nie chciałaś się zastanawiać jak on, ani reszta klasy to odbiera. Sama czułaś się, jakby molestowała go na Twoich oczach. Czy naprawdę nikt nie widział, jak go krzywdzą? Jakby byli w zoo, a on był przestraszonym zwierzęciem w klatce. Następnie mieliście w planie dwie matematyki. Jedną mieliście za chemię, a drugą „normalną”. Po tych dwóch lekcjach mieliście już iść do domu, ponieważ zostaliście zwolnieni z fizyki.
Rozbrzmiał dzwonek na lekcję. Pierwsza matematyka. Czy będzie aż tak źle ? Ależ skąd ! Pani zawsze się spóźniała, to nie nowość. Co najmniej pięć minut musieliście na nią czekać pod salą. Tym razem nie było wyjątku… ale zaraz… Spojrzałaś na zegarek. Minęło już ponad piętnaście minut. Nigdy się aż tak nie spóźniała. Cała klasa była zaaferowana tą informacją. Każdy uciszał się nawzajem, by nauczyciele nie odkryli, że jesteście bez opieki. Czekaliście jeszcze chwilę, po czym skierowaliście się na szkolne boisko. Cała klasa, jak jeden mąż chicho przemykała na trybuny. Jedynie jeden uczyń, poszedł do dyrektorki. W każdej rodzinie trafia się czarna owca. Nie mieliście zamiaru siedzieć na lekcji z nauczycielem i się nudzić przez Maxa. Dlaczego kisić się w szkole, skoro pogoda była tak słoneczna? Rozsiedliście się na trybunach, a chłopcy znaleźli jakąś piłkę w krzakach. Zaczęli grać. Jedynie kilku siedziało z żeńską częścią klasy. Harry, oczywiście nie chcąc rzucać się w oczy, usiadł na uboczu, parę krzesełek dalej od całej grupy.
Gdy Max podszedł do was, wszyscy zaczęli na niego wrzeszczeć. 
Alex: Co Ty zrobiłeś? Zdenerwowana podeszła do chłopaka.
Matthew: Teraz każą nam wracać na lekcje? Zajebiście.
Clara: Dlaczego tam poszedłeś? Lizus Lizus Lizus!
 Na jego polikach pojawiły się rumieńce 
Max :Powiedziałem dyrektorce, że rozmawiamy na lekcji o regulaminie szkoły i chciałem zobaczyć jedną rzecz.
Matthew: Rzecz? Jaką rzecz? Ciebie doszczętnie jebnęło? Przecież zaraz tu przyjdą!
Max: Nie możemy tylko wyjść poza teren szkoły... A jak nas „przyłapią” dadzą nam innego nauczyciela na zastępstwo. Chciałem się po prostu upewnić... Oznajmił spokojnie Max.
Alex: Czy oni na pewno nie zorientują się, że tu jesteśmy ?
Max: No przecież im nie powiedziałem, że jesteśmy bez opieki.
Clara: No tak, w sumie nawet powiedziałeś prawdę, a fakt, że rozmawiamy o regulaminie bez nauczyciela, to tylko drobny szczegół. Zaśmiała się i odeszła od chłopaka.
Jack: Tak, ale jak tylko wyjrzą przez okno już będą wiedzieli. 
Wszyscy uczniowie natychmiast spojrzeli na okno upewniając się czy aby na pewno nikt ich nie podgląda.
Max: Bądź dobrej myśli. Wzruszył ramionami.
Rozmowy trwały w najlepsze. Wszyscy byli podekscytowani. Jednakże… Ile można roztrząsać, czy pani przyjdzie na następną lekcję ? Chłopcy grali, nie zwracając na nic uwagi, a siedzący uczniowie znów zaczęli rozprawiać o ONE DIRECTION i naszym koledze, Harrym. Zaczęło Cię to nudzić. Nie miałaś zamiaru brać udziału w tym masowym obgadywaniu.  Widziałaś jego wzrok, czerwone cienie zawstydzenia, wyskakujące na jego polikach… Jak oni mogli ? To wręcz nieludzkie! Wykrzyknęłaś tylko, by zostawili go w spokoju i odeszłaś. Nie mogłaś tego słuchać. Poszłaś się przejść, by ochłonąć. Nie wiedziałaś, czemu tak na to reagujesz. Zazdrość ? Możliwe… Chociaż… Nie chciałaś, by o Tobie mówiono… a… Nie, to nie możliwe… Prawda, podobał Ci się, ale nie byłaś zazdrosna o inne dziewczyny… Dlaczego miałabyś być ? Przecież… i tak nie masz szans… tak myślałaś… Skoro to nie zazdrość… W takim razie, może współczucie ? O tak, to na pewno. Nie mogłaś nawet patrzeć na jego cierpienie. Było to widać gołym okiem.
Usiadłaś na ławce, na uboczu, nie rzucając się w oczy.  Skryłaś głowę w rękach, nie chcąc, by ktoś zauważył twoją smutną twarz. Może to dziwne, ale czułaś, jakby wszyscy na Ciebie patrzyli. Ich wzrok palił. Gorsze to od poparzenia słonecznego. Siedziałaś w bezruchu. Zapadła martwa cisza. Nie było słychać ani rozmów, ani kopania piłki. Nawet wiatr ucichł. Miałaś wrażenie, iż osuwasz się w nicość. Z milczenia wyrwał Cię odgłos zbliżających się kroków. Nie miałaś wątpliwości, ktoś szedł w Twoim kierunku. Szkoda, że Ty wcale nie miałaś ochoty na towarzystwo. Ciężar opadający na puste miejsce obok Ciebie. Skrzypienie ławki pod jego wpływem. Nie widziałaś, odczuwałaś i słyszałaś. Skupiłaś się na oddechu osoby, która do Ciebie dołączyła. Nagłe westchnięcie. Wzdrygnęłaś się. To osoba siedząca obok Ciebie.
Harry :  Wiesz... Nie wiem, jak zacząć…
Nagle dotarło do Ciebie… To był Styles. Harry Styles. To on przysiadł się do Ciebie. Nie wierzyłaś własnym zmysłom. Twoje serce ze zrównoważonego bicia, przeszło w galop, dłonie zaczęły się pocić, a oddech przyśpieszać.
Harry : *Wdech* Jako jedyna potrafiłaś przeciwstawić się im i… obronić mnie. Heh… 
Ty :  Mam dość ciągłego mówienia o Tobie… Widzę, jak Cię to krzywdzi Wydusiłaś z siebie, a Harry uśmiechnął się.
Harry : Już myślałem, że Cię odrzucam, czy coś… Chyba bym tego nie zniósł… bo…*Pocałował Cię szybko w policzek, po czym zarumienił się* Podobasz mi się…
Jego policzki piekły. Twoje zresztą też. Podniosłaś rękę, dotknęłaś jego policzka. Twe oczy szeroko otwarte, usta również. Zdziwienie… a zarazem… radość. Twoje serce tańczyło szybkiego walca, dusza się radowała, skacząc, aż do Twego gardła. Nie wiedziałaś, co powiedzieć. On ? Zawstydzony, spuścił głowę i czekał na Twoja reakcję. Zaczerwieniony… Pewnie jego serce biło tak szybko, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi.
Ty : Harry… Ja.. Um…
Nie mogłaś wydusić z siebie słowa. Zamiast tego zrobiłaś to samo, co on. Pocałowałaś go w policzek. Nie trzeba było już więcej słów. Oboje uśmiechaliście się do siebie. Reszta ? Bezczelnie się na was patrzała. Wystawiłaś im wszystkim środkowy palec a Harry zaśmiał się tak głośno, że wydawało ci się jakby cała dzielnica go słyszała.
Harry: To było dobre.. - Nadal się śmiał nie mogąc się uspokoić.
Ty: Taaa.. Denerwują mnie cholernie.
Harry :Nie macie co robić !? - Wydarł się do nich na cały głoś.
Tym razem ty się głośno zaśmiałaś.
Ty : Teraz oboje będziemy sensacją tej szkoły -Śmiałaś się starając uspokoić oddech.
Harry : Przepraszam Cię za to. Nie przewidziałem tego… Nie chciałem… żeby…
Ty : Nie, naprawdę… Nie masz za co… To nie Twoja wina. W końcu się odczepią, prawda ?
Uśmiechnęłaś się do niego, a on odwzajemnił uśmiech, ukazując rząd białych zębów. Wasz wzrok się spotkał, spojrzenia skrzyżowały. Nawzajem wpatrywaliście się w swoje oczy. Czy to prawda, iż można przez nie zobaczyć duszę ? Jeśli tak, nie zauważyłaś jej. Możliwe, iż nie przyjrzałaś się zbyt dobrze. Nie miałaś na to czasu. Wasze głowy zbliżały się do siebie, powieki z czasem przymykały, aby zaraz wasze usta mogły się połączyć. Zatonęliście w pocałunku. Znów wszystko zamarło. Zapanowała cisza, zero szmerów, szeptów, ani szelestów. Słychać było jedynie bicie waszych serc.
Jeśli przeczytałaś proszę SKOMENTUJ to dla mnie naprawdę ważne:)

niedziela, 6 lipca 2014

Zayn Malik (+ 18) #1

Tak więęęęęęc ZACZYNAMY!
Cholercia jaram się że fuijdcnskk *__*


___________________________________________

Spóźniłaś się kilka minut na lekcje. Nauczyciel jak zwykle nie zwrócił no to uwagi. Miał wszystko gdzieś, ile osób jest na jego lekcji, co robią i czy się uczą. Kompletnie wyjebane na wszystko. Zawsze podał temat, podyktował notatkę. Streścił, opowiedział o co chodziło i po 5 minutach od rozpoczęcia lekcji, dla niego był już koniec. Wszyscy robi co chcieli do dzwonka na przerwę.
Tak było i dziś. Nie chciałaś marnować czasu, więc wyciągnęłaś telefon i weszłaś na swojego szkolnego bloga. 
Każdy uczeń waszej szkoły musiał prowadzić taki, ale nie musiał uzupełniać wpisów codziennie. Ilość wpisów i ich poprawność była punktowana (w szkole obowiązywał system punktowego zachowania). Blogi były publiczne. Ale wiadomo, że nie każdy chce pisać do wszystkich uczniów w szkole, dlatego mogliście zaznaczyć prywatność postu, wtedy tylko nauczyciele mogli zobaczyć treść i wy. Twoim zwyczajem było zaznaczanie prywatnego postu, gdy pisałaś o swoim księciu z bajki.
Spóźniłam się. Norma.. Na szczęście za pół godziny koncert, będę mogła odpocząć patrząc na niego jak tańczy, śpiewa. Mam nadzieję, że dziś znów założyły tą granatową bluzkę, w której wygląda tak ładnie, że można się rozpłynąć od samego patrzenia. Ale o czym ja marzę. Gwiazda szkoły, nie spojrzy na mnie. Na przeciętną dziewczynę…
Nie tylko ty, w tym czasie pisałaś bloga.
Biologia. Jedyna lekcja, na której ją widzę. Kto był tak mądry i wymyślił ten plan i podział na grupy?! Dobrze, że siedzę pod ścianą, mam dobry widok na nią. Siedzi taka niewinna pod oknem i grzebie coś w telefonie. Ona nie musi nic robić, a wygląda tak słodko! Dlaczego ja dałem się w to wciągnąć! Nie chce jej skrzywdzić!
Wpatrywałaś się w swój ideał, siedzący ławkę przed tobą, po skosie. Robiłaś to tak dyskretnie by nikt nie widział. Wiedziałaś, że gdyby to się wydało tobie i mu przez najbliższe 2 tyg nie dawali by spokoju.
Naśmiewanie się, było normalną rzeczą w twojej klasie. Zawsze ktoś się z kogoś śmiał. Chyba już każdy z twojej „klasy” był co najmniej raz wystawiony na pośmiewisko, bo komuś się coś w nim nie spodobało.
Zadzwonił dzwonek. Zanim się spakowałaś, klasa wyszła. Wszyscy poszli już w stronę auli, na koncert szkolnego zespołu. Jako ostatnia opuściłaś klase. Korytarze były już puste. Byliście jedyną klasą, która miała na tym piętrze lekcje. Szłaś powoli w stronę schodów.
Gdy wyszłaś zza zakrętu, wystraszyłaś się Zayn'a, twojego ideału, który właśnie schował coś do kieszeni mundurku. Był oparty o ścianę i wyglądało to jakby na kogoś czekał.
Ty: Nie idziesz?
Zayn: Czekałem na Ciebie.
Ty: Na mnie?
Bez twojego pozwolenia, ani sprzeciwu chłopak chwycił cię za rękę. Myślałaś, że pójdziecie w dół, do sali, ale myliłaś się. Chłopak zawrócił z powrotem na piętro i pociągnął cię, gdy zaczęłaś mu się stawiać.
Ty: Gdzie ty mnie ciągniesz ?
Zayn: Ciii. Nie denerwuj się.
Nie wiedziałaś o co mu chodzi, byłaś zafascynowana tym, że on w ogóle się do ciebie odezwał. Chłopak wciągnął cię do damskiej toalety i
położył plecak na ziemi, a potem zaczął kroczyć w twoją stronę. Zaczęłaś się cofać, wystraszyłaś się. W końcu przeszkodziła ci w ucieczce przed nim ściana, na którą wpadłaś. On już stał przed tobą. (UWAGA + 18) Delikatnie położył dłoń na twoim policzku i wargami musnął twoje. Zaczął pogłębiać pocałunek. Zamknęłaś oczy. Oddałaś się chwili. Nie zauważyłaś, kiedy on wsunął dłoń pod twoją bluzkę. Nie przeszkadzało ci to, do momentu kiedy zaczął dobierać się tobie do spódnicy.
Ty: Co ty robisz!?
Zayn: Proszę...
Chłopak spojrzał w twoje oczy i zesunął swoje spodnie. Podwinął twoją spódniczkę i ściągnął twoje majtki. Wyciągnął z kieszeni, już prędzej przyszykowaną prezerwatywę. Zaczęłaś krzyczeć. Lecz twoje jęki rozpaczy, zagłuszała muzyka z koncertu, który już się rozpoczął. Chłopak założył gumkę. Przełknął głośno ślinę i zamknął oczy. Chciałaś inaczej zareagować, ale to działo się tak szybko. Posadził cię na umywalce. Zayn wszedł w ciebie. Jęknęłaś. Zaczął cię całować zagłuszając twoje jęki. Poruszał się coraz szybciej. Rzucałaś się, uderzałaś go, próbowałaś się jakoś uratować.
Zayn: Uspokój się!
Chłopak chwycił cię za nadgarstki, zostawiając na nich dość widoczne ślady. Nie przestawał się poruszać. Lecz ty nie posłuchałaś jego prośby. Zayn zirytowany i obolały, puścił cię. Odszedł od ciebie i zaczął się ubierać.
Zayn: Teraz nie będziesz miała życia w szkole. Zaśmiał się szyderczo. A jeżeli o tym komuś powiesz, to te zdjęcia trafią do wszystkich w szkole i do internetu…
Pokazał tobie kompromitujące ciebie zdjęcia. Kilka zrobił ci teraz, a kilka było starych. Nie wiedziałaś skąd on je wziął, ale bałaś mu się sprzeciwić.
Spojrzał na ciebie pełen zemsty i pewny siebie. Wyszedł z łazienki. Ubrałaś się i pobiegłaś do domu.
Przez następne kilka dni, nie chciałaś chodzić do szkoły. W końcu postanowiłaś się tam zjawić. Minęło już kilka lekcji. Własnie trwała przerwa. Siedziałaś z koleżankami na ławce i plotkowałyście. Nagle do klasy wpadła znana całej szkole banda (w niej również Zayn). Chłopacy stanęli pod oknem.
Jess : Widzicie jak Zayn się na nas patrzy ? 
Alice. : Taa, pewnie.. Wmawiajcie sobie… Naprawdę myślicie, że wy mu się podobacie?
Jess. : To że ty masz niską samoocenę nie oznacza, że my nie mamy. 
Alice. : Ja po prostu myślę racjonalnie. 
Ty: Dobra, już się zamknijcie, bo nie idzie was słuchać!
W tym momencie wszyscy obecni w klasie, zwrócili na was uwagę. Lecz to nie było najgorsze… W najmniej odpowiednim momencie to się stało.
Gdy ty ciężko wzdychałaś, po nieudanej próbie uciszenia koleżanek. Do was podszedł on. Zayn. Spuściłaś głowę, bałaś się mu spojrzeć w oczy. Bałaś się, że on coś powie, co mogło by tobie zaszkodzić. Lecz on nie przyszedł tu po to. Chłopak chwycił cię za dłoń i pociągnął w stronę drzwi. Spojrzałaś mu w oczy i wyrwałaś mu swoją dłoń.
Zayn: Nie zrobię tobie nic .
Ty: Spierdalaj dobra? Czego ty ode mnie chcesz!?
Zayn: Chce z tobą porozmawiać.. Proszę, chodź.
Mówił zadziwiająco spokojnym tonem.
Ciężko westchnęłaś, ale jednak wstałaś. Wtedy on wyszedł przed sale a ty za nim. W klasie zaczęły się rozmowy na wasz temat. Stanęłaś pod ścianą, zakładając ręce na klatce piersiowej.
Ty: Słucham… 
Zayn: No nie jest takie proste jak ci się wydaje… 
Ty: Zaśmiałaś się. -  Próbowałeś mnie zgwałcić, powinieneś iść się leczyć!
Zayn: Przepraszam..
Ty: Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
 Zdenerwowana, odeszłaś. Nie zdążyłaś, chłopak zagrodził ci ręką drogę ucieczki. Przytrzymał przy ścianie i pocałował cię. Oderwałaś się i sprzedałaś mu liścia. Uciekłaś.
Już więcej go nie widziałaś, nie wiesz co się z nim stało.
Zniknął...


_________________________________________________________
Jeśli przeczytałaś proszę SKOMENTUJ to dla mnie naprawdę ważne:)